Recenzja: Sunless Skies to najlepiej napisana gra, w którą będziesz grać przez cały rok

Ikona czasu czytania 5 minuta. czytać


Czytelnicy pomagają wspierać MSpoweruser. Możemy otrzymać prowizję, jeśli dokonasz zakupu za pośrednictwem naszych linków. Ikona podpowiedzi

Przeczytaj naszą stronę z informacjami, aby dowiedzieć się, jak możesz pomóc MSPoweruser w utrzymaniu zespołu redakcyjnego Czytaj więcej

Sprawdzono na PC

Pomimo tego, że mam niebezpiecznie mało paliwa, zapasów i załogi, wciąż optymistycznie patrzę na moją podróż po Albionie. W tej chwili po prostu dostarczam trochę ładunku i podróżnika, którego zabrałem podczas wielu moich podróży. W przeciwieństwie do większości, eksploruję rozległe, przerażające krajobrazy tej wiktoriańskiej wizji przestrzeni wyłącznie dla doświadczenia. Nie próbuję się wzbogacić, nie chcę być wielkim złym rzeźnikiem kosmicznego Londynu: podróżuję po historie.

Zderzyłem się z potworami, które krzyczą i wystrzeliwują ogromne kule trzaskającej energii; Poświęciłem członków załogi bogom, którzy istnieją poza granicami mapy gry; Zjadłem wielu mężczyzn. Podczas mojej dziewiczej podróży powrotnej do zepsutych kosmicznych ogrodów The Reach, chciałem zbadać wszystko, co było w moim zasięgu. Teraz są obszary, w które nie odważę się ponownie zapuścić. Chociaż podróżuję po historie, niektóre lepiej nie mówić.

Odpowiadając na twoje pytanie: nie, to nie skończyło się dobrze.

Ogłaszanie całego mojego życia jako entuzjastycznego podróżnika niestety nie uwalnia mnie od klasycznego ataku kapitalizmu epoki wiktoriańskiej. Mając liczną załogę mieszczącą się w moim małym pociągu parowym, nawet prosty poeta od czasu do czasu potrzebuje gotówki. Kontynuując wcześniej, wszystko, co muszę zrobić, to wrócić do cennej bezpiecznej strefy — dużego portu. Wtedy będę mógł zadokować pociąg, opisać opowieści o moich podróżach i, miejmy nadzieję, zebrać kilka zapasów, aby uchronić się przed głodem. W końcu, jeśli będę głodny, moja załoga idzie do garnka.

Jak wszystko w życiu, moje plany nie układają się szczególnie po mojej myśli. Jestem całkiem blisko, ale mój idiotyzm wyprzedza zdrowy rozsądek. Zakręcając za rogiem, zauważam wysokooktanową wymianę ognia. Dwóch przeciwko jednemu? To nie w porządku! Cóż, teraz jest trzech na jednego! Pomimo niewiarygodnie niskiej żywotności mojego statku, przyłączam się.

Powoli krążąc wokół zbliżającego się ostrzału, oddaję strzały tak szybko, jak padają w moim kierunku. Gdy zbliża się do mnie strzał, idę zrobić unik w prawo, ale temperatura mojego pociągu jest zbyt wysoka. Nie tylko doznaję obrażeń za zbytnie obciążenie silnika, ale drugi strzał trafia mnie w głowę. Mój kadłub jest zniszczony, a zimne zakamarki kosmosu wysysają moje zwłoki ze swojego domu.

Podczas tej małej podróży mogłem obrać wiele innych ścieżek, które przyniosłyby znacznie korzystniejsze rezultaty. Może, gdybym nie zdecydował się dołączyć do walki, mógłbym krążyć po obrzeżach i całkowicie jej unikać. O dziwo, możliwość grabieży zapasów, paliwa, a może nawet złomu do naprawy mojego statku była zbyt kusząca, by ją odrzucić. Mądrzejszy człowiek ode mnie.

Taka jest właśnie natura Bezsłonecznego Nieba. To podróż, którą odbywasz dla siebie. Możesz spędzić całą podróż wśród fascynujących, eterycznych krajobrazów jako kierowca taksówki kosmicznej, zabierając pasażerów tam, gdzie ich potrzebują. Mógłbyś wydobywać zasoby, mordować do woli, zostać dziennikarzem — chociaż nie wiem, dlaczego miałbyś to robić. Nie ma nieograniczonych możliwości, wszystko jest wstępnie napisane, ale jest tak wiele opcji do wyboru, że nigdy nie będziesz głodny treści.

Stworzenie tak szczegółowego i wciągającego doświadczenia to nie lada wyczyn dla dewelopera Failbetter Games. Większość czasu może nie być nawet spędzona na włóczeniu się po pięknych, ale niebezpiecznych miejscach Upadłego Londynu, ale na nawigowaniu spiskami dobrze napisanego tekstu opisowego. To jedno z najlepiej napisanych doświadczeń w grach, które sprawia, że ​​czytanie znów staje się przyjemnością. Chociaż lubię czytać niekończące się bzdury NPC z The Elder Scrolls III: Morrowind, może to być męczące doświadczenie. Sunless dokładnie wie, co i kiedy powiedzieć. Wiele wspaniałych momentów w grze może różnić się od złych przeczuć i niepokojących po całkowicie zabawne. Możesz ścigać psa wokół swojego pociągu — co może doprowadzić do twojej śmierci — albo możesz spędzić czas na pogawędce z dosłownym diabłem. Jeśli Sunless Skies ma coś, to różnorodność.

Jako gra, którą możesz z łatwością spędzić setki godzin na odkrywaniu, Skies zaskakująco akceptuje twój czas. Po śmierci nie przegrywasz wszystko – nawet w trudniejszym, roguelike’owym trybie Legacy. Zaczniesz z mniejszą ilością niż miałeś wcześniej, fabuły będą musiały zostać ukończone od nowa, ale nie zostaniesz natychmiast cofnięty do zera. Kampania Miłosierdzia jest jeszcze mniej rygorystyczna w kwestii konsekwencji śmierci, pozwalając ci cieszyć się zdradzieckimi domenami bez znacznej utraty postępów.

Przede wszystkim Sunless Skies to wyjątkowe doświadczenie. Może być podobny do swojego poprzednika, Sunless Seas, ale jest to gra sama w sobie. Czuje się niezwykle gładko w kontroli i czyta się jak bardziej dorosła powieść Pratchetta, choć podkręcona do poziomu mięśniowej mocy literackiej. Chociaż wciąż nie spędziłem z grą tyle czasu, ile bym chciał, jakość emanuje z każdego zakątka jej dziwnego, wspaniałego i pełnego zmartwień świata.

Więcej na tematy: nieudane gry, pc, rpg, parowy, bezsłoneczne niebo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *