Recenzja: Mutant Year Zero to wciągająca postapokaliptyczna gra w stylu XCOM

Ikona czasu czytania 5 minuta. czytać


Czytelnicy pomagają wspierać MSpoweruser. Możemy otrzymać prowizję, jeśli dokonasz zakupu za pośrednictwem naszych linków. Ikona podpowiedzi

Przeczytaj naszą stronę z informacjami, aby dowiedzieć się, jak możesz pomóc MSPoweruser w utrzymaniu zespołu redakcyjnego Czytaj więcej

Recenzja na PC i Xbox One X

Czasami jedna apokalipsa nie wystarczy. Myślę, że historia dowiodła, że ​​ludzie to wytrwała grupa robali – wiele przeżyliśmy. Globalne ocieplenie, zarazy dymienicze, wojna nuklearna – to tylko kilka z nich. W przypadku Mutant Year Zero: Road to Eden wszystkie trzy razem nie mogły nawet wykonać zadania.

Po najgorszym z najgorszych rasa ludzka wciąż stoi, teraz walcząc o życie w Arce, typowym miejscu ostatniego bastionu. W tym momencie wkraczasz. Jako Mutanci, najbardziej bezużyteczni mieszkańcy Arki, Twoim zadaniem jest wyjść i zdobyć zapasy, jednocześnie wyglądając jak odrzut z postapokaliptycznej kreskówki Disneya.

Podobnie jak w przypadku każdej innej scenerii po wielokrotnych apokalipsach, niestety będziesz musiał poradzić sobie z całą masą napromieniowanych szaleńców. Tak, nazywają się Ghoule i będą głównym typem wroga dla dużej części czasu działania Mutant Year Zero.

W przeciwieństwie do wielu innych polubień X-COM, Mutant Year Zero wprowadza bardzo znaczący dodatek do struktury rozgrywki – swobodne poruszanie się. Odbiegając znacznie od struktury opartej na misjach swoich współczesnych, postapokaliptyczny świat to taki, który możesz odkrywać otwarcie. Pozwala ci przemykać się obok wrogów, chociaż zdarzają się sytuacje, w których nie będziesz w stanie tego zrobić, i dodaje napięcia w stylu JRPG na otwartym polu, co pomaga podnieść wrażenia.

Sama swobodna wędrówka jest interesującą rzeczą, którą można uwzględnić w strategii turowej. Pozwalając na znacznie łatwiejsze poruszanie się po mapie, gdy nie bierzesz udziału w walce, gra może wydawać się o wiele bardziej odkrywcza, niż można by się tego spodziewać. A eksploracja jest nagradzana zwrotem wiadra ze złomami, ulepszeniami i bronią zaśmieconymi na każdym poziomie i każdym rogu. Ale gdy te skrawki znikną, znikną na dobre, wymuszając pewien stopień zarządzania zasobami, co jest dość trudne, gdy we wczesnych obszarach gry nie ma nic. W trybie swobodnej wędrówki dwóch pozostałych członków drużyny będzie za tobą podążać. Może to mieć dość zabawne skutki, zwłaszcza gdy wróg nie wykryje dzika przechodzącego przez swoją kryjówkę, aby się do ciebie dostać.

Walka X-COM w grze świetnie pasuje do tego miejsca i zawsze udaje się zachować idealną równowagę między strategią a akcją pełną broni. Nawet interfejs użytkownika do walki mocno przypomina XCOM 2, co niekoniecznie jest złą rzeczą, ponieważ gracze serii XCOM będą łatwo poruszać się po nim. Jedyną wyróżniającą się różnicą w systemie walki jest to, że ładowanie w płonących działach nie zadziała. Kiedykolwiek. Szczerze mówiąc, walka wydaje się zbytnio polegać na segmentach skradania się, zmuszając cię do okrążania wrogich patroli w trybie swobodnej wędrówki i zabijania maruderów, aby ułatwić duże potyczki. Chociaż na początku nie jest to szczególnie jasne i zajęło trochę czasu zrozumienie, że stawienie czoła całej hordzie nie było dobrym rozwiązaniem.

Poza walką i eksploracją spędzisz dużo czasu w Arce – swojej kryjówce. Tutaj możesz kupować przedmioty, ulepszać/modyfikować broń i ulepszać bonusy drużyny. Możesz także porozmawiać ze zrzędliwym staruszkiem, który każe ci nie eksplorować. Ale co on wie? W ten sposób znalazłem wszystkie dobre rzeczy! Na szczęście w każdej chwili możesz wrócić do arki, aby posłuchać jego paplaniny, korzystając z szybkiej podróży do niej z mapy. Dotyczy to również obszarów, w których byłeś i tych, które są nazwane. Oszczędzasz czas potrzebny na wędrówkę po całej mapie gry niczym Monster Hunter na PS2.

Droga do Edenu nie jest pozbawiona wad. Podczas gdy walka jest ogólnie dobra, a elementy eksploracyjne w grze są solidne, może być kilka rzeczy zepsutych z przebiegiem gry. Jednym godnym uwagi przykładem jest swobodny ruch. Podczas gdy wrogowie mają okrąg informujący o ich polu widzenia, nie jest do końca jasne, jak blisko można się zbliżyć. Wydaje się, że istnieje pewien zakres gwarancji, że zostaniesz zauważony, ale wszystko przed tym jest trochę na wietrze. Wchodzenie po drabinach czasami powodowało problemy, tak jak gdyby patrzyło się na nie z niewłaściwego kierunku, postacie mogły utknąć za nimi lub wspinać się po nich w połowie. Ten drugi scenariusz skutkuje automatyczną reakcją szumowiny. Zmiana kąta kamery w trybie walki też jest wrzodem na tyłku. Konieczność trzymania Q i rzucania myszą wokół monitora nie jest praktycznym sposobem obracania kamery.

Ogólnie rzecz biorąc, Mutant Year Zero była zabawną grą strategiczną. Chociaż ma pewne problemy, nie odbierają one wrażenia, jakie zapewnia gra. Najbardziej imponujące, gdy segmenty Stealth i eksploracji, które od czasu do czasu mogą być trochę niezgrabne, działały wystarczająco dobrze, aby dostarczyć grę, która jest dobrze przemyślana i wymaga krytycznego myślenia.

Więcej na tematy: Mutant Year Zero, post apokaliptyczny, taktyka, gra turowa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *