XCOM: Chimera Squad Review: mniej zastraszające taktyki turowe dla nowicjuszy
6 minuta. czytać
Opublikowany
Przeczytaj naszą stronę z informacjami, aby dowiedzieć się, jak możesz pomóc MSPoweruser w utrzymaniu zespołu redakcyjnego Czytaj więcej
Mając już powiązanie korony taktyki turowej z dwoma zrestartowanymi wpisami XCOM i potężnym rozszerzeniem, być może nie jest zbyt zaskakujące, że Firaxis Games chce rozgałęziać się i eksperymentować z ustaloną formułą przed przejściem do prawdziwego XCOM 3 W związku z tym Chimera Squad nie boi się zmian, ale na szczęście nigdy do tego stopnia, że rozgrywka stanie się całkowicie nierozpoznawalna. Zamiast tego ten samodzielny spin-off reprezentuje większy rozmiar, co prawda mniej zaangażowany, ale nadal przyjemny spin-off, który sprawia, że doświadczenie jest mniej zniechęcające dla nowicjuszy.
Teraz byłoby mi tak łatwo dyskutować XCOM: Oddział Chimer w negatywnym świetle pod względem funkcji, których już nie ma. Największym, który może zniechęcić weteranów, jest brak niestandardowych jednostek. Podczas gdy zanim nadałeś nazwy swoim żołnierzom i spersonalizowałeś je przed wysłaniem ich do bitwy, XCOM: Chimera Squad daje ci z góry określony zestaw agentów. Jednak to, co mogło z łatwością wydawać się wadą, szybko staje się atutem, ponieważ oznacza to, że możesz teraz natychmiast ruszyć na ziemię z oddziałem elitarnych żołnierzy – z których wszyscy mogą pochwalić się wyjątkowymi zdolnościami agentów.
Już nie w grze XCOM wydawało mi się, że muszę spędzić kilka pierwszych godzin, poświęcając cenny czas, pieniądze i zasoby, aby moje jednostki były na takim poziomie siły, jaki chciałbym, aby były, ponieważ są to gotowe postacie, takie jak Matka Chrzestna, Krawędź i Terminal. natychmiast tutaj i gotowy do skopania tyłka. Ten stosunkowo niewielki (choć znaczny) wybór projektu oznacza, że możesz skupić się na ważnych decyzjach strategicznych, które faktycznie mają znaczenie, i mniej czasu na szukanie w menu. Dodatkowo pomogło to, że każdy członek Chimera Squad ma wyraźną estetykę wizualną inspirowaną klasą/rasą i odgrywa znaczącą rolę w historii.
A skoro o tym mowa, XCOM: Chimera Squad ponownie upraszcza rzeczy, aby grać o dostępność, ustawiając wydarzenia pięć lat po War of the Chosen w XCOM 2. Eteryczne zagrożenie zostało pokonane, a pokojowe społeczeństwo City 31 od tego czasu powstało, co oznacza, że ludzie, kosmici, a nawet hybrydy żyją w harmonii. Ta umowa o koegzystencji wydaje się na początku układać dobrze, dopóki trzy odrębne grupy separatystyczne nie pojawią się, by stanowić zagrożenie, zmuszając cię do rozprawienia się z władzą podobną do policji. Zmniejszając zakres do miasta, a nie do całej planety, Chimera Squad sprytnie unika stereotypów kończących świat i związanego z nimi bagażu.
We właściwych bitwach i wiele z tego, co sprawiło, że XCOM 2 było tak udane, pozostaje nienaruszone. Rozpoczynasz każdą potyczkę z preferowanym składem, wypełniając cele, takie jak uratowanie VIP-a, zniszczenie przedmiotu i oczyszczenie obszaru z wrogów tak skutecznie, jak to możliwe. Jest niewielka zmiana dzięki nowej funkcji Breach, w której nie wpadasz po prostu w scenariusze, ale raczej włamujesz się w stylu Call of Duty w obszary, aby złapać niczego niepodejrzewających wrogów z zaskoczenia. Jednak to, co mogłoby być traktowane jedynie jako spektakl, w rzeczywistości dodaje nową warstwę strategii, pozwalając ci wybrać kolejność, w jakiej jednostki wdzierają się, i decydować, jaką drogę przełamania wybrać, w zależności od tymczasowych premii, które ci przyznają.
Jednak odstępstwa na bok i nadal jest to bardzo XCOM. Każda misja jest wypełniona przypadkami, w których najmniejsza błędna decyzja podjęta na początku może spowodować późniejsze problemy, dzięki czemu liczy się każdy Twój ruch. Wystarczająco źle jest przegapić strzał, o którym powiedziano, że ma 81% szans na trafienie, jasne, ale kłuje bardziej, gdy umieścisz jednostki na przeciwległym końcu miejsca, w którym pojawia się miejsce ewakuacji. Takie przypadki mogą mieć wpływ na różnicę między „dobrą” a „doskonałą” oceną misji, podobnie jak czynniki, takie jak liczba twoich jednostek, które przeżyją.
Podejmowanie niewielkich, wyrachowanych decyzji podczas bitwy nadal stanowi sedno XCOM: Chimera Squad, ale wprawdzie spore ryzyko jest niwelowane przez wyeliminowanie permanentnej śmierci. Zamiast tego, teraz, gdy jednostka padnie, po prostu wchodzi w stan wykrwawienia, odnosząc obrażenia, które obniżą jej statystyki w przyszłych bitwach, chyba że sojusznik ich ustabilizuje (lub wyślesz ich później na trening). Jest to dość wyraźnie rezultat tego, że Firaxis chce poprawić dostępność i przedstawić bardziej autorską historię, w której postacie są wytrwałe, co byłoby zagrożone tym, że bitwy byłyby mniej wymagające, gdyby nie to, jak teraz są obsługiwane tury.
Widzisz, już nie tury po prostu dzielą się na fazy gracza i wroga. Raczej w XCOM: Chimera Squad są one przeplatane, co oznacza, że kolejność tur jest całkowicie zróżnicowana. Działasz swoim oddziałem, wtedy może to być wróg, chyba że użyjesz zdolności agenta do ogłuszenia lub obezwładnienia ich i tak dalej. Początkowo byłem sceptyczny, czy przeplatane tury mogą drastycznie wpłynąć na przebieg potyczek, ale rytm XCOM zdecydowanie się w wyniku tego zmienia – do tego stopnia, że będziesz w niekorzystnej sytuacji, jeśli nie będziesz zwracać uwagi na kolejność skręcania wyświetlana w prawym górnym rogu.
W przerwach między bitwami XCOM: Chimera Squad eliminuje rozległy Geoscape, ale zostaje zastąpiony znacznie łatwiejszą do zarządzania i okrojoną mapą City 31. To tutaj będziesz musiał zarządzać statusem dziewięciu odrębnych dzielnic, ustanawiać środki ostrożności dla agentów terenowych, badać zasoby i wykonywać misje poboczne, aby poziomy anarchii nie wymknęły się spod kontroli. Takie mikrozarządzanie nigdy nie jest moją ulubioną częścią gier strategicznych, ale przynajmniej Chimera Squad ma na tyle przyzwoitości, by uczynić ją bardziej uproszczoną. Kiedy miasta pogrążają się w chaosie, jest to bardziej niż prawdopodobne, ponieważ musi to wynikać z historii.
Na koniec jeden z ostatnich elementów, który moim zdaniem wart jest podkreślenia w XCOM: Chimera Squad odnosi się do jego prezentacji. Podczas gdy poprzednie tytuły wydawały się stale łapać się na własnej powadze (pokazane wizualnie nudnymi szarościami i surowym błękitem), miło było zobaczyć, jak Firaxis wybrał bardziej neonowy styl artystyczny dla tego spin-offa. Historia jest opowiadana przede wszystkim za pomocą tych żywych animacji, które wyskakują z ekranu, co w połączeniu z doskonałym podkładem głosowym naprawdę sprzedało mnie w tej idyllicznej metropolii City 31. Szkoda zatem, że nie można powiedzieć tego samego o mapy, które są zróżnicowane pod względem układu i faz, ale wciąż brakuje im kolorystyki. Daj mi więcej tego fioletu!
Czy XCOM: Chimera Squad jest tak dobry, czy tak głęboki jak XCOM 2? Nie na dłuższą metę. Ale doceniam, że Firaxis chce spróbować nowych rzeczy w przygotowaniu do tego, co nadejdzie. Pomysłowe dodatki, takie jak nowy system Breach i przeplatane zwroty, zmusiły mnie do sprytnego myślenia na nogach, nawet jeśli nie wymyślają całkowicie na nowo koła strategii w wielkim schemacie rzeczy. Podczas grania w Chimera Squad jest jasne, że Firaxis mógł pójść dalej dzięki tym zmianom. Ale na razie, biorąc pod uwagę, że jest to tylko eksperymentalny spin-off, te poprawki stanowią miłe przejście do formuły XCOM.
Forum użytkowników
Wiadomości 0